Skoro tu jesteś to na pewno jesteś świadomym rodzicem. A skoro jesteś świadomy rodzicem to na pewno słyszałeś o tym, że teraz dzieci wychowuje się w duchu rodzicielstwa bliskości. Tylko co owa bliskość oznacza w praktyce, gdzie są jej zakręty i jak sobie na nich poradzić, żeby dojechać do miejsca, w którym wychowamy szczęśliwego człowieka, który będzie potrafił odnaleźć się w codzienności życia.
O stylach wychowania
Tak jak istnieją różne systemy polityczne – demokracje i autokracje – tak istnieją różne style wychowawcze:
WYCHOWANIE WARUNKOWE / AUTORYTARNE
- skupiamy się na zachowaniu dziecka
- pracujemy NAD dzieckiem
- system kar i nagród
KONSEKWENCJA DŁUGOTERMINOWA: niskie poczucie wartości, mała autonomia, skłonność do zaburzeń
WYCHOWANIE BEZWARUNKOWE / BLISKOŚCIOWE
- skupiamy się na relacji z dzieckiem
- pracujemy Z dzieckiem
- system rozmowy i tłumaczenia
KONSEKWENCJA DŁUGOTERMINOWA: niezależne, asertywne, potrafiące rozwiązywać problemy i konstruktywnie komunikować się z innymi dziecko
Czytając to zastanawiasz się jak to w ogóle możliwe, że ktokolwiek chce wychowywać dzieci autorytarnie? Na początku wiedz jedno – nie ma rodziców wychowujących dziecko 100% w jednym stylu 24h, jesteśmy tylko ludźmi i każdy czasem sięga do autorytarnej szuflady. Chodzi jednak o proporcje i świadomość. Najprawdopodobniej sama jesteś dzieckiem systemu autorytarnego (tak jak 90% z nas – takie były czasy) więc automatycznie masz wdrukowane w siebie narzędzia i sposoby postępowania stamtąd. Wykonałaś jednak kawał solidnej pracy, aby dojść do miejsca gdzie nie dajesz dziecku klapsów ani szlabanów, nie każesz stać w kącie, nie grozisz, że jak nie zrobi czegoś to „przyjdzie pan i Cię zabierze” i wiesz, że nagradzanie cukierkiem za zrobienie siusiu na toaletę nie ma uzasadnienia.
Bliskościowy rodzic – czyli kto?
Jesteś bliskościowym rodzicem. Uznajesz i szanujesz potrzeby swojego dziecka na każdym etapie jego rozwoju. Towarzyszysz w przeżywaniu trudnych emocji. Prowadzisz dialogi zamiast monologów. Jesteś uważna na potrzeby dziecka. Trudne zachowania interpretujesz poprzez nadmierne obciążenie stresem i ograniczenia rozwojowe. Wiesz co to przebodźcowanie. Stosujesz język osobisty. Czytałaś albo chociaż słyszałaś o książkach Juula. Wiesz, że rodzicielstwo bliskości to często droga trudniejsza więc i nie oczekujesz natychmiastowych efektów.
Pułapka rodzicielstwa bliskości
No właśnie – a co jeśli efekty wychowawcze są takie, że mimo upływającego czasu i wielu rozmów Twoje dziecko:
- wciąż zachowuje się w sposób, którego nie akceptujesz (np. bije brata, kolegów z przedszkola, popycha, pluje na Ciebie, używa słów, których nie chcesz itp.)
- ma trudność w posłuchaniu Ciebie mimo wcześniejszych uzgodnień i dogadania się (np. kiedy chcesz je zabrać z placu zabaw, kiedy chcesz żeby poszło spać jak przychodzą do Ciebie koleżanki wieczorem, kiedy idziecie się kąpać itp.)
Może wpadłaś w pułapkę rodzicielstwa bliskości?
PUŁAPKA: brak stawiania granic oraz brak konsekwencji w ich egzekwowaniu
Nie chcąc być rodzicem – egzekutorem bezwzględnego posłuszeństwa, który dyscyplinuje i nie bierze pod uwagę potrzeb dziecka wpadamy w drugą skrajność i nie stawiamy dziecku granic. Ich stawianie kojarzy nam się bowiem z surowością i autorytaryzmem, od którego przecież chcemy być inni. Pozwalamy więc dziecku być na placu zabaw tak długo jak chce (mimo, że Ty chciałaś już iść), jeść 15tą gumę mambę (mimo, że po trzeciej wiesz, że chciałabyś żeby już skończyło), bicie tłumaczymy niedojrzałością układu nerwowego a wbieganie do morza w pełnym ubraniu dziecięcą spontanicznością.
Takie robienie dziecku „na dobro” zazwyczaj kończy się źle. Dzieci nie uczą się norm funkcjonowania w społeczeństwie i potem cierpią będąc uznane za niegrzeczne. Dzieci potrzebują granic aby czuć się bezpiecznie! Granice są dobre i da się je stawiać bez przemocy.
Jak stawiać granice?
- Rozumiem, że chcesz zostać jeszcze na placu zabaw i rozumiem, że jesteś rozczarowany/smutny/zły, że już musisz stąd iść ale ja potrzebuję wrócić już do domu/muszę zrobić jeszcze zakupy/mam zaplanowane spotkanie
- Rozumiem, że chcesz zjeść te mamby i że jesteś rozczarowany/smutny/zły, że ich nie zjesz ale w naszym domu są takie zasady, że jemy słodycze po obiedzie/jemy jeden słodycz na dzień a dziś już jadłeś/mamba jest niezdrowa i nie chcę żebyś ją jadł
- Nie zgadzam się na bicie / w naszym domu nie stosujemy przemocy / rozumiem, że czujesz złość bo brat zabrał Ci zabawkę / zamiast bicia możesz tupać w podłogę/uderzać w poduszkę / wymyślmy rozwiązanie
- Rozumiem, że chciałeś się pomoczyć w wodzie bo to super frajda / nie chcę żebyś wchodził do wody w ubraniu bo nie mam Cię w co przebrać a chodzenie w mokrym stroju może spowodować chorobę / następnym razem przyjdź do mnie to wymyślimy rozwiązanie żebyś mógł się pomoczyć i mieć suche ubranie
Granice to mówienie wprost, prostym językiem o tym czego chcemy a czego nie.
To normalne, że dziecko może zareagować złością lub smutkiem na stawianie granic (szczególnie dwulatek nie potrafi uwzględnić innej, niż swoja perspektywy – o tym dlaczego tak się dzieje napisałam w e-booku, który możesz kupić tutaj TUTAJ). Emocjonalne reakcje Twojego dziecka na stawianie granic nie są podstawą do zmiany tychże. Stanowczość i konsekwencja to nie autorytaryzm. Twoje dziecko w ten sposób uczy się funkcjonowania w świecie. Uczy się siebie, swoich granic i swoich emocji. Rola dorosłego to towarzyszenie w przeżywaniu emocji, obecność. Nie da się wychować dziecka, które nie przeżywa złości ani smutku – co więcej doświadczanie wszystkich emocji jest potrzebne do bycia zdrowym mentalnie człowiekiem w przyszłości i budowania dobrych relacji z innymi ludźmi. Często dorośli mając trudność w towarzyszeniu dziecku w przeżywaniu jego trudnych emocji, wolą zgodzić się na warunki dziecka wbrew swoim granicom. To miejsce do pracy – ale dla dorosłego. Brak stawiania granic długoterminowo wpływa źle na dziecko i jego funkcjonowanie w świecie.
Dlatego jeżeli Twoje dziecko leży na podłodze, krzyczy i kopie bo nie zgodziłaś się na dłuższy pobyt na placu zabaw czy zjedzenie kolejnego ciasteczka – pomyśl sobie, że to normalne i zaopiekuj się sobą i swoim dzieckiem – oboje macie trudno w tej sytuacji. Na pocieszenie powiem tylko, że TO MINIE i do 18tki Twojego dziecka tak nie będzie. Już około 7 roku życia dziecięcy mózg jest bogaty w różne strategie, które pozwalają inaczej reagować / negocjować w tego typu sytuacjach.
Jeżeli czujesz się przytłoczona i zmęczona poczytaj o tym dlaczego warto o siebie dbać TUTAJ i po prostu zadbaj o siebie bardziej, aby mieć więcej siły do stawiania czoła takim sytuacjom. Jesteś wielka MAMO !!!